przez afadro » 23 lip 2008, o 15:45
Ja od dziecka wiedziałam że ma ZM, to u nas szło z pokolenia na pokolenie...moja babcia była chora, mój tata i teraz ja...mam młodszą siostrę która jest zdrowa.
Wiedziałam co to za choroba, niby byłam oswojona...ale jedna błędna decyzja lekarza spowodowała, że cały mój spokój i optymizm legł w gruzach.
Mianowice w czasie rutynowej kontroli, okazało się że moja zastawka mitralna posiada krytyczna niedomykalność, a lekarz stwierdził żebym pojawiła się za 2 miesiące to będziemy coś działać...
Miesiąc po tej wizycie zatrzymało mi się krążenie, i to naprawdę cud, że żyję, bo karetka akurat była w pobliżu i mnie uratowali.
No i wtedy szpital w Krośnie2 tygodznie, następnie erka przewiozła mnie do Zabrza gdzie się leczyłam, czekałam tam ponad miesiąc na operacje, bo akurat remontowali sale pooperacyjne...bali sie mnie wypuścić ze szpitala żeby nie było ponownego zatrzymania krążenia.
Potem operacja...operował mnie doktor Przybylski, który teraz niedawno słyszałam w TV przeszczepiał serce dziecku dziewięciomiesięcznemu.
Operacja super sie udała..potem wszczepili mi ICD czyli kardiowerter-defibrylator, aby w razie zatrzymania krążenia mnie ratował.
I naprawdę gdyby ta operacja była zaplanowana i nie spędziłabym w szpitalu ponad 2 miesięcy, to trochę lepiej psychicznie bym to zniosła.
Obecnie minął rok od tego wszystkiego, moja psychika trochę się uleczyła, więc odważyłam się tu zajrzeć i poczytać troszkę.
Prosiłam o wszystko by cieszyć się życiem, dostałam życie by cieszyć się wszystkim.